Witam was.
Na forum zarejestrowałem się gdy zaczynałem kurs na pachwinę w pozycji PF. Znalazłem tu sporo cennych informacji co sprawiło, że kurs przebiegł dośc przyjemnie. Zawsze chciałem spróbować tej sztuki i na kursie byłem jednym z lepszych (Instruktorzy pochwalili naszą trójkę z 20 osobowej grupy, a na egzaminie bezbłędnie wytypował te same osoby Egzaminator, twierdząc, że daje umowę od ręki jakby był pracodawcą, czyli próbki glancuś).
Niestety, region zachodnio-pomorski, w mojej okolicy nic nie ma w promieniu 50km, dopiero 100. Pracuje już 2,5 roku w pewnej firmie, gdzie zaczynałem od 10zł brutto, aktualnie mam 12,5 (górna stawka w tej firmie to 13,65, brygadziści mają 14-15). Z premią wychodzi mi 2000zl plus soboty 100%. Mieszkam w miasteczku 15k, wiec pensja mnie zadowala jak na małolata (wiek 23), ale mimo to uważam, że to śmieszne pieniądze jak na szkodę dla mojego organizmu. Chcę być spawaczem, ta praca sprawia mi satysfakcję i nie obijam się, więc nie którzy marudzą, że zasuwam jak głupi...
Spawam ocynk grubości 2-3mm, wcześniej do szlifowania blachy i łączenia jej nie używałem maski z filtrami. Jednak po roku na dziale z ocynkiem, mam kaszel, muszę odkrztusić co jakiś czas to co mam przy gardle. Zacząłem więc używać przez całe 8h maski 3mk z filtrami p2. Poprawa jest, nie mam już smolistej flegmy, lecz chciałbym jakoś uwolnić się od tej roboty. Zmienić dział, myślę o spawaniu tigem i zrobienie kursu. Jakich argumentów użyć? Najgorsze, że jestem jednym z lepszych na dziale, zawsze podganiam robotę, albo robię nadwyżki i mistrz już wiele razy odmawiał na mój powrót na stary dział (konstrukcje z czarnej blachy) na prośbę moich byłych przełożonych. Nie chcę tak dłużej spawać tego dziadostwa, bo martwię się, że za kilka lat będę musiał zrezygnować ze sportu, bo po prostu nie będę miał wydolnych płuc.
Czy słuszna jest droga na tig 141? Lubie wyzwania i cenie sobie precyzyjne roboty, gdzie mogę się wykazać. Podoba mi się ta metoda spawania, wymaga precyzji i skupienia, nie ma drogi na skróty. Polska to dziki kraj i chciałbym w przyszłości wyjechać za granicę, cały czas szlifuje język Angielski (nie bardzo przepadam za Niemieckim jak i wyjazdem do tego kraju). Chcę być fachowcem w tej dziedzinie, by odłożyć trochę hajsu na własny interes (inna branża)
Proszę was o jakieś cenne rady jak przemówić do pracodawcy, że moje zdrowie się pogarsza i chcę lepszej ochrony jak i wyższe wynagrodzenie. Polecacie jakieś dobre szkoły na kurs 141? Zależy mi na efektywności, nie na jak najniższej cenie programu.
Pozdrawiam was i przykro mi, że młody Polak piszę w taki sposób, ale po prostu nie mam sił gdy słyszę, że ZUS wypłaci mi w przyszłości 25% ostatniej pensji, jeśli w ogóle dożyje 67 lat (pewnie 70 po zmianach jakie będą, wcześniej pieniędzy nie ujrzę), więc celuję w emigrację.